Świstokliki

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Byłam otępiła, zszokowana i kompletnie zbita z pantałyku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc nie odezwałam się w ogóle, zamiast tego przytuliłam go mocniej. Powiedział te dwa słowa, które mają dla niego największe znaczenie. Zmuszał się do myśli, że nie jest zdolny do miłości. Powiedział, że mnie kocha. O, mój Boże. Próbowałam delikatnie wyswobodzić się z jego uścisku, ale to tylko zachęciło go do mocniejszego oplecenia mnie rękami. Wziął głęboki oddech i wtulił głowę w zagłębienie między moją szyją, a ramieniem. Czułam się, jakbym trzymała w ramionach całkowicie załamanego człowieka.
- Kocham cię - powtórzył Zayn. Jego słowa sprawiały, że w głowie mi wirowało, a moje ciało było kompletnie nie zdolne do ruchu. - Nie chcę cię stracić, Re. Proszę cię, nie rób tego.
- Dam sobie radę. Ja też cię kocham. - Z odrobiną więcej siły udało mi się wreszcie od niego odsunąć. Jego oczy były niesamowicie ciepłe, ale wyraz twarzy zdradzał ból i zmartwienie. Patrzyłam na niego i mrugałam tylko, nadal nie będąc w stanie uwierzyć, że powiedział mi te dwa słowa. Nie spodziewałam się tego. Naprawdę się nie spodziewałam.
- Na miłość boską, Victoria, proszę cię, nie rób tego. Nie chcę, żebyś mnie zostawiła. Proszę cię! - jego brwi złączyły się po środku jego czoła ukazując wyraźny ból.
- Ufam ci i nigdzie się nie wybieram. - Objęłam jego twarz dłońmi. - Ufam ci - szepnęłam, ale troska nie zniknęła z jego twarzy.
- Nie. Jak możesz mi ufać, skoro ja nawet sam sobie nie ufam? Nie zrobię tego.
- Nie bądź taki - zaczęłam, ale przerwała mi Emma.
- No i jak? Robimy to, czy zmieniłaś zdanie?
Zayn opiekuńczym gestem przyciągnął mnie do siebie, a ja wyczekująco popatrzyłam na Emmę.
- Robimy - bąknęłam przestraszona tym, co może mi zrobić.
- Nie. Nie robimy - wtrącił Zayn. Jego głos był niski i całkiem przepełniony dominacją, którą próbował wpłynąć na Emmę. - Nie zrobię tego.
- Zayn... - szepnęłam, ale on tylko pokręcił głową.
Emma fuknęła głośno.
- Jeśli uległa sobie czegoś życzy, uległa to dostaje.
- Ona nie jest uległą, Emma!
- Wiem, Zayn, ale przecież właśnie tego chciała.
- Ale ja tego nie chcę - oświadczył pospiesznie.
Ścisnęłam lekko dłoń Zayna, a on momentalnie nieco się rozluźnił.
- Victoria chce. Chce zrozumieć cię tak, jak rozumiem ja, a to jedyny sposób, Zayn.
Chłopak ułożył swoje usta w cienką, prostą linię.
- Nie mogę jej tego zrobić, Emma. Ja ją kocham.
Emma uniosła w zdziwieniu brwi.
- Kochasz? - syknęła. - Och, Boże, Zayn.. Jakbym patrzyła na całkiem innego człowieka.
- Zmiany są dobre - odpowiedział jej z kamiennym wyrazem twarzy, jednak jego oczy nadal zdradzały zamyślenie i obawę.
- Ale ten dominant ciągle tu jest. Zawsze gdzieś się tu kręci. Tylko na siebie spójrz.
Zerknęłam na Zayna ponad swoim ramieniem i zmarszczyłam czoło. Był całkowicie spięty, nieustępliwym wzrokiem mierzył kobietę stojącą przed nami. Z trudem przełknęłam ślinę. Łał, dawno go takiego nie widziałam. Właściwie, ostatnio wtedy, gdy mnie ukarał.
- Nie możesz uciec od tego, kim jesteś naprawdę. Zrób to teraz i daj mu wreszcie odpocząć.
- Nie mam zamiaru - szepnął Zayn, a jego ton jasno dawał do zrozumienia, że jego cierpliwość dobiega końca.
- Właśnie, że tak, Zayn. - Emma zaplotła swoje ręce na piersiach i popatrzyła na mnie. - Jeśli tylko Victoria nadal chce to zrobić. Chcesz? - zapytała mnie, a ja skinęłam potakująco głową.
- Mów - zażądała, na co uniosłam jedną brew.
- Tak.
Emma uśmiechnęła się pod nosem.
- Dobrze, w takim razie, proszę za mną.
Zayn chwycił moją dłoń zatrzymując mnie w pół kroku.
- Nie idź. - Zmarszczył czoło.
Ostatkiem sił powstrzymałam się, żeby nie przewrócić oczami, po czym popatrzyłam na niego lekko już zdesperowana.
- Proszę cię, po prostu pozwól mi to zrobić. Kocham cię, Zayn i ufam ci. Zaufanie jest dla ciebie ważne, a teraz je masz. Masz moje zaufanie. Wiem czego mam się spodziewać, no.. po części.. Jestem gotowa. Dam sobie radę.
- Ja nie jestem gotowy na to, żeby cię ukarać. Nie jestem gotowy, żeby pozwolić ci odejść. Nie mogę zrobić ci krzywdy, Re.
- Nie zrobisz. - Uwolniłam dłoń z jego uścisku i ruszyłam w stronę pokoju kar. Zayn był tuż za mną, a gdy zbliżyliśmy się nieco bardziej odnalazł z powrotem drogę do moich palców i złączył je ze swoimi. W drzwiach czekała już Emma. Jej wzrok powędrował na nasze splecione dłonie, a jej twarz wykrzywiła się we współczuciu i chyba nawet obrzydzeniu.
- Czas się trochę zabawić. - Uśmiechnęła się pod nosem, a ja z trudem przełknęłam ślinę. Podniosłam wzrok na Zayna, który mierzył ją chłodnym spojrzeniem spod wpół przymrużonych powiek.
- Emma, przestań. - Pokręcił głową.
- Zayn, wszystko będzie dobrze - zapewniłam.
- Nie będzie! - rzucił gorączkowo.
- Tęsknisz za tym, tak? - zapytałam. - Jestem skłonna zrobić to dla ciebie. - Tylko lepiej byłoby bez Emmy.
- Tęsknie, Victoria, ale to nie znaczy, że tego potrzebuję.
Emma podeszła do nas obojga.
- Wydaje mi się, że te wasze pogaduszki zabierają zbyt dużo cennego czasu. Pocałowałaś już go na pożegnanie, Victorio?
- Och, a czemuż to miałabym zostawiać go sam na sam z tobą? - odgryzłam się mrużąc swoje oczy.
- Uważaj, Victoria - odpowiedziała z niepojętym dla mnie rozbawieniem. - Nie chcielibyśmy chyba, żebyś pyskowała seks asystentce Zayna, prawda? Takie zachowanie nie będzie tolerowane w tym pokoju. - Jej tęczówki przybrały jeden z najchłodniejszych odcieni, gdy ciskała z nich gromy prosto w moją osobę.
- Najszczersze przeprosiny, proszę pana - rzuciłam sarkastycznie.
Emma spiorunowała mnie wzrokiem, po czym szybkim ruchem chwyciła mnie za włosy i mocno za nie pociągnęła w efekcie czego z bólem odrzuciłam głowę do tyłu. Zayn był równie szybki, gdy zwinnie chwycił jej nadgarstek hamując jej ruchy.
- Puść ją - ostrzegł niskim głosem. - Moja dziewczyna, mój scenariusz. - Jego oczy pociemniały, gdy skrzywiłam się, kiedy udało jej się lekko szarpnąć za moje włosy. - Emma! - powtórzył ostrzej. Nawet nie mrugnął, a sam jego ton rozesłał ciarki po moim ciele. Był zbyt niski, głęboki i przepełniony dominacją.
Bardzo, bardzo powoli Emma uwolniła moje włosy, po czym odepchnęła rękę Zayna, którą ją przytrzymywał. Chwilę później posłała mi spojrzenie przepełnione odrazą. Z wielkim impetem rzuciła w Zayna parą kajdanek, na co zmierzył ją poirytowanym i rozzłoszczonym wzrokiem.
- Skuj ją, albo ja to zrobię.
Po tych słowach odwróciła się i zniknęła w pokoju kar, a ja niezdarnym ruchem przeczesałam swoje włosy. Zayn odwrócił się w moją stronę i przepełnionym uczuciem gestem również zaczął gładzić moje włosy, które chwilę temu poburzyła Emma. Ta szmata.
- Ostatnia szansa, Victoria - powiedział lekko rozdrażniony.
- Zrobię to.
- Proszę cię, nie.
- Zrobię.
- Nie możesz zrobić tego beze mnie.
Popatrzyłam na niego rozzłoszczona.
- Zayn, nie, proszę cię.
- Nie. Nie mogę ryzykować tego, że cię stracę. Nie mam zamiaru znowu tego zrobić.
- Nie stracisz mnie. Jezu, Zayn, przecież nadal tu jestem. Oferuję ci wszystko co mam. Nie zostawię cię. Pozwól mi poznać się od innej strony.
- Przestraszę cię.
- Postaram się zachować spokój.
Potrząsnął głową.
- Nie dam rady. Nie.
- Brakuje ci tego. - Spróbowałam obrać inną taktykę, a on tylko zmarszczył czoło.
- To nie znaczy, że tego potrzebuję.
- Proszę cię, Zayn. Tylko ten jeden raz.
Zamknął swoje oczy, jakby czuł wewnętrzny ból i westchnął cicho. Kiedy ponownie je otworzył były ciemne i zdominowane przez Cold Zayna.
- Rozbierz się.
Czy on właśnie powiedział mi, żebym się rozebrała?
- Ty naprawdę tego chcesz, prawda? - Warknął, ale jego twarz nadal nosiła oznaki spokoju.
Z trudem przełknęłam ślinę. O, nie. Emma zobaczy mnie nagą. Nie byłam na to gotowa. Serce waliło mi jak oszalałe. Byłam niesamowicie zdenerwowana, ale podjęłam już swoją decyzję. Jako pierwszą zdjęłam swoją koszulkę, a Zayn przypatrywał się uważnie każdemu mojemu ruchowi.
- To nie musi tak wyglądać, Victoria. Już wolałbym cię zmusić do tego, żebyś obejrzała te seks taśmy - rzucił rozgorączkowanym tonem.
- Chcę tego i nawet jeśli nie zamierzasz się do tego przyznać to i tak wiem, że też tego chcesz.
Upuściłam koszulkę na podłogę i zajęłam się zdejmowaniem moich jeansów, a oczy Zayna ciemniały z każdym moim ruchem, jednak mężczyzna, który chwilę temu powiedział, że mnie kocha, nadal tam był.
- Ale nie z Emmą. Ona ma na mnie zbyt duży wpływ - zaoponował.
Stałam przed nim w samej bieliźnie, a jego wzrok skupiony był wyłącznie na moich oczach. Objęłam jego twarz dłońmi, a on oparł swoje na mojej talii.
- Robię to dla siebie samej.
- Zostawisz mnie - powiedział chwytając za oba moje nadgarstki.
- Nie zostawię. Obiecuję. - Szybko cmoknęłam jego usta, na co zmarszczył czoło.
- Kocham cię - wyszeptał i przywarł swoimi wargami do mojego czoła. Powietrze wypełniające moje płuca zapiekło niekomfortowo, a mój żołądek zaczął wykonywać dziwne akrobacje.
- Ja też cię kocham - odpowiedziałam wymuszając naturalny wyraz twarzy. - A teraz mnie skuj. - Wyciągnęłam przed siebie ręce, a on uśmiechnął się tylko pod nosem.
- Odwróć się.
Wykonałam jego polecenie, po czym objął moje ciało ramionami przenosząc moje dłonie za plecy. Chwilę potem usłyszałam brzęk metalu i poczułam chłodne kajdanki wokół nadgarstków. Zayn pociągnął za nie lekko, upewniając się, że nie wżynają się w moją skórę.
- Emma może je jeszcze zacieśnić - szepnął, a ja skinęłam głową.
- Będę o tym pamiętać - powiedziałam odwracając się twarzą do niego.
- Pamiętaj, Re. Hasła bezpieczeństwa. Zawsze możesz się z tego wyplątać. Kiedy tylko postawisz nogę w tamtym pokoju, ja i Emma przejmujemy nad tobą całkowitą kontrolę. Żadnych przemądrzałych pyskówek, nie wspominając już o kontakcie wzrokowym, chyba że dostaniesz na to pozwolenie. Dominacja, zaufanie i posłuszeństwo.
Ponownie skinęłam głową i przełknęłam ślinę.
- Dobrze.
- Zwracaj się do niej "proszę pani".
Przytaknęłam.
- Do mnie "Panie", albo "proszę pana", ale to już wiesz.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, Panie.
- Grzeczna dziewczynka - odpowiedział z uśmiechem, a jego oczy rozbłysnęły triumfem. Westchnął cicho przygryzając swoją wargę, po czym zerknął wgłąb pokoju kar. - Jesteś moja - dodał szeptem.
- Twoja - rzuciłam półgłosem. - Jestem cała twoja.
Spuściłam wzrok, jakbym mentalnie przygotowywała się do maratonu, do którego ćwiczyłam przez ostatnie sześć miesięcy. Objął moją twarz dłońmi i zbliżył się na krok. Gorąco bijące od jego ciała ogrzało moje, kiedy przyciągnął mnie do siebie.
- Spójrz na mnie. Kocham cię - powiedział cicho. Jego tęczówki przepełnione były ciepłym, przyjemnym blaskiem i miłością.
Skinęłam głową nie kłopocząc się nawet, by zachować resztki godności i odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ja też cię kocham.
- Nie wystrasz się mnie, kiedy już tam będziemy.
Momentalnie zmarszczyłam brwi, ale szybko to ukryłam i kiwnęłam potakująco. Wystraszyć się go?
- Wejdź do środka - mruknął. Po ostatnim spojrzeniu w jego zmartwione oczy spuściłam nisko głowię i ruszyłam do pokoju kar. Niemal od razu serce podskoczyło mi gardła, gdy poczułam znajomą, nieprzyjemnie chłodną aurę. Usłyszałam dźwięk zamykanych za mną drzwi, ale nie odwróciłam się. Nie mogłam.
Ten sam, charakterystyczny zapach wypełnił moje nozdrza i zostałam uderzona falą wspomnień o mojej pierwszej odbytej tu karze. Jezu, czułam się, jakby minął od niej zaledwie tydzień.
Stałam po środku pokoju ze wzrokiem wbitym w moje bose stopy i dłońmi skutymi za plecami. Oczekiwałam najlepszego i spodziewałam się najgorszego.
Czekałam i czekałam, by usłyszeć pierwsze polecenie, ale nadal panowała cisza. Słyszałam jedynie swoje głośno bijące serce. Byłam bardzo zdenerwowana, ale czułam się gotowa. Oddech miałam strasznie nierówny, ale nie mogłam nad nim zapanować.
- Klęknij. - Jako pierwszy odezwał się Zayn. Jego głos był chłodny i onieśmielający, więc szybko wykonałam jego polecenie. Upadłam kolanami prosto na twardą podłogę.
Nie miałam pojęcia jak uległe wytrzymują to całe długie klęczenie na niewygodnej posadzce.
Jedynym co widziałam, były jego stopy. Po, jak mi się wydawało, wieczności poczułam jak delikatnym gestem przeczesuje moje włosy.
- Byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką, Victorio - powiedział tonem wypełnionym dominacją rozsyłając stado dreszczy po moim ciele. I choć było to strasznie onieśmielające, to nadal mnie kręciło. - Niegrzeczne dziewczynki zasługują na karę. - Odsunął się ode mnie, a mi od razu zrobiło się zimno. Byłam ciekawa tego co się wydarzy. Tak naprawdę nie wiedziałam czego mam się spodziewać, albo co się stanie.
Mimo mojego ograniczonego pola widzenia, dostrzegłam wypielęgnowaną, kobiecą dłoń, która powolnym ruchem gładziła skórę na moim brzuchu, po czym zaczęła piąć się w górę pomiędzy moimi piersiami, aż do linii mojej szczęki. Poczułam ciarki, gdy moje ciało zdecydowało się odpowiedzieć bez mojego pozwolenia. Emma. Jezu, weź mnie nie dotykaj. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy znajomy strach zaczął skrzyć w mojej głowie. Nie czułam się tak już od dłuższego czasu. Nie podobało mi się to, że mnie dotyka. Serce waliło mi tak, jakby próbowało wyrwać się z mojej piersi i miałam wrażenie, że zaraz mu się to uda. Poczułam jak, nadal ubrana, Emma pochyla się w moją stronę, przyciskając do moich pleców swoje ciało. Jej oddech odbił się od skóry mojej szyi na co momentalnie zadrżałam.
- Żadnej litości. - Swoje słowa skierowała do Zayna. Wzdrygnęłam się czując nieprzyjemne ciarki rozchodzące się w moim wnętrzu. Ten jej głos... - Twoja przyjemność, jest naszą przyjemnością.
Z pełnym impetem chwyciła mnie za włosy i mocno pociągnęła, w efekcie czego gwałtownie odchyliłam głowę do tyłu. Powiedzieć, że byłam zdziwiona, kiedy okazało się, że zrobił to Zayn, to zdecydowanie za mało. Musiałam przyjrzeć się dokładniej, żeby upewnić się, że wzrok mnie nie myli. Jego oczy były czarne. To tak, jakbym patrzyła na kompletnie innego człowieka.
Miał obojętny wyraz twarzy, linia jego szczęki była wyraźnie naprężona, a ciemne tęczówki wypełnione blaskiem, którym charakteryzuje się osoba sadystyczna, wyraźnie czerpiąca przyjemność z obserwowania jak trzęsiesz się ze strachu. To nie był Zayn, którego kochałam. Z trudem przełknęłam ślinę.
Zayn Dominant.
- Otwórz usta - rozkazał. - Ani piśnij, zrozumiano?
 Biorąc głęboki, urywany oddech podjęłam próbę przytaknięcia i odezwania się, mimo mojego ściśniętego nerwami gardła.
- Tak, Panie.
- Otwieraj! - podniósł głos, a ja momentalnie się wyprostowałam.
Z wahaniem rozchyliłam swoje wargi, a on mocniej pociągnął za moje włosy i jednym zwinnym ruchem wsunął swojego dużego kutasa wprost do moich ust. Wycofał się po chwili umożliwiając mi lizanie i ssanie jego drżącej główki wieńczącej twardniejącą erekcję. Przestałam się ruszać, gdy zaczął wbijać się w moje usta przy pomocy ostrych pchnięć, prawie dotykając czubkiem tylnej ściany mojego gardła.
Jedno, wyraźnie zbyt głębokie i niepotrzebnie agresywne pchnięcie sprawiło, że zaczęłam się krztusić nie mogąc złapać oddechu, gdy przenosząc się w czeluść zapomnienia pieprzył moje usta. Cała jego długość wślizgiwała się do mojego gardła, kiedy kaszlałam, desperacko próbując napełnić płuca powietrzem, a on mocno zaciskał swoje powieki w rozkoszy. Pojękiwałam cicho, kiedy zaczął pieprzyć moje usta mocniej. Niespodziewanie szarpnął za moje włosy odrzucając tym samym moją głowę w tył. Ślina uparcie ciągnęła się z kącików moich ust, a on nie wahając się ani chwili wymierzył mi ostry policzek, po czym pocałował mnie, jakby to miało złagodzić ból, jednak szybko przerwał pocałunek i ponownie mnie spoliczkował i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę dlaczego. Miałam siedzieć cicho, podczas gdy żałośnie skomlałam w jego usta. Cholera!
- Nie lubię się powtarzać, suko. - Zayn popatrzył na mnie z góry z pełną odrazą na twarzy.
Suko?!
- Nie mogłam oddychać, proszę pana... Przepraszam, Panie. - Nie podniosłam na niego wzroku. Kurwa, nie ma mowy.
- Spójrz na mnie - zażądał dobitnie wkurwiony Zayn.
Emma znienacka pociągnęła mnie za włosy, a zrobiła to nawet mocniej niż Zayn. Ból był tak duży, że prawie krzyknęłam. Prawie, bo nie mogłam krzyczeć. Gdy chwilę później odzyskałam możliwość jako takiego widzenia popatrzyłam Zaynowi prosto w oczy. Uścisk Emmy wokół moich włosów był strasznie ciasny i naprawdę wiele siły kosztowało mnie to, żeby jej nie przyjebać. Oboje mają jakiś pokurwiony fetysz z tymi włosami. Albo serio ich nienawidzą, skoro taką radość czerpnią z ich wyrywania.
- Słuchaj! - Rzucił ostrzegawczo, a ja momentalnie skupiłam się tylko na nim. Och, ten Zayn jest przerażający. Mówił, żebym się go nie bała. No to muszę przyznać, że się jednak boję. Przewróciłam oczami. To typowe z mojej strony. - Czy ty właśnie wywróciłaś na mnie oczami?! - Na twarzy Zayna pojawił się grymas wściekłości, a moje oczy bezwiednie podwoiły swoje rozmiary w panice.
Kurwa! Moje serce zamarło.
- Nie, proszę pana - pisnęłam przestraszona.
- Nazywasz mnie kłamcą, suko?!
- Nie, Panie. Nigdy. - Głośno przełknęłam ślinę.
- Zabierz ją na ławkę. - Zayn podniósł wzrok na Emmę, która już od dłuższej chwili silnym uściskiem trzymała mnie za włosy.
- Z przyjemnością. - Uśmiechnęła się przebiegle.
Bez żadnego ostrzeżenia mocno pociągnęła za moje włosy zmuszając bym podniosła się na równe nogi. Skrzywiłam się w bólu z trudem dźwigając w górę swoje ciało. Używała moich włosów jak smyczy, za którą prowadziła mnie do czerwonej, powleczonej skórą ławki. Wyglądała na nową, jeszcze nigdy wcześniej jej nie widziałam, ale nawet mimo to, już bałam się jakie jest jej przeznaczenie.
- Stań prosto. - Ponownie pociągnęła za moje włosy zmuszając mnie bym się wyprostowała. Bez zbędnych słów odpięła moje kajdanki i pchnęła mnie na skórzaną ławkę.
- Boli o wiele bardziej, jeśli jesteś spięta - ostrzegła z lekkim rozbawieniem w głosie, po czym zniknęła. Ledwo łapałam oddechy, gdy tak leżałam na tej twardej ławce z wypiętą pupą gotowa na to co miało nadejść.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za pośladek i cała się spięłam, ale przeszło mi, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że to Zayn. Klepnął mnie tak mocno i niespodziewanie, że aż się wzdrygnęłam, a on ponownie siarczyście klepnął mój pośladek.
- Ździrowata dziewucha. - Pochylił się nade mną przyciskając do mojego boku swojego twardego kutasa nadal ograniczanego przez materiał jego spodni, całując przy tym linię mojego kręgosłupa. Zjechał dłonią w dół moich pleców przenosząc usta na moje uda, po czym zaczął zdejmować moje majtki. Poczułam jak lekko klepnął moją nogę.
- Do góry. - Podniosłam lewą nogę i powtórzyłam cały proces z prawą, by mógł ściągnąć moją bieliznę.
W ułamku sekundy jego dłonie rozchyliły moje pośladki i poczułam szpiczasty, metalowy obiekt wdzierający się w moją bezbronną dupę. Mocno zacisnęłam oczy czując nieprzyjemny dyskomfort. Łagodnym gestem dłoni przejechał po moich pośladkach tylko po to, by następnie mocno je klepnąć. Powtórzył to jeszcze dwa razy, po czym z powrotem stanął obok mnie. Co ja, do cholery jasnej, w sobie mam?
- Zatyczka analna - odpowiedział na moje niewypowiedziane pytanie. - Używana zawsze przy takich szmatach, jak moja uległa. Wiesz, czemu jesteś tutaj, zamiast mi obciągać tak jak cię prosiłem?
Głośno przełknęłam ślinę.
- Tak, proszę pana.
- Powiedz czemu, suko.
Naprawdę nie podobało mi się to, że mówi do mnie suko.
- Sprzeciwiłam się pańskiemu rozkazowi. To się już nie powtórzy, Panie.
Zayn obszedł ławkę z drugiej strony pojawiając się w zakresie mojego wzroku. Jego jeansy ciasno opinały jego kroczę, a wnioskując po widocznej ścieżce włosów poniżej pępka nie miał na sobie koszulki. Trzymał coś w rękach. Czarny pasek z inicjałami. Litery "ZM" widniały na nim białym pismem. O, cholera.
- Naprawdę mam nadzieję, że się nie powtórzy. Nie po tym, co mam zamiar ci zrobić. Spójrz na mnie.
Podniosłam na niego błagalny wzrok, ale moje ciało było gotowe. Zayn jako dominant nie znał litości, a ja nawet w takiej sytuacji widziałam tylko jego dobre strony. Och, Boże.
- Przepraszam Panie.
Jego oczy rozbłysnęły czarnym humorem, a rozbrajający uśmiech wymalował się na jego ustach. Tego uśmiechu akurat, nie chciałam zobaczyć.
- Zatroszczę się o to, żeby coś podobnego już nigdy nie miało miejsca. - Przejechał dłonią po całej długości paska w dziwny, niepokojąco uważny sposób, a ja momentalnie zadrżałam czując gęsią skórkę. - Uderzę cię dwanaście razy, a ty będziesz liczyła razem ze mną. Jeśli opuścisz jakąś cyfrę, zacznę od nowa. Zrozumiano?
- Tak, Panie.
Zayn chwycił za moją brodę wpatrując się w moje oczy czarnymi tęczówkami. Gdy pochylił się bliżej mój oddech praktycznie całkiem zanikł.
- Ukarzę cię i ma ci się to podobać.
Przytaknęłam nerwowo.
- Tak, Panie.
- Grzeczna dziewczynka. - Po tych słowach zniknął z mojego pola widzenia. Cholera jasna, on ma zamiar wlać mi pasem. O, mój Boże. To będzie bolało, serio, kurewsko bolało. Wydawało mi się, że mówił, że nie lubi tego robić... Zbyt szybko pierwsze uderzenie ostrego pasa wcięło się w moją gołą pupę paląc moją skórę do żywego.
- Licz! - Zażądał surowym tonem Zayn.
- Jeden! - Pisnęłam. Boże, to był dopiero pierwszy, a ja już ledwo wytrzymywałam.
Nadszedł kolejny cios. Niemożliwie mocniejszy niż poprzedni. Syknęłam z bólu zamykając oczy w agonii.
- Dwa! - Krzyknęłam zaciskając zęby, jakby to miało zatrzymać palące uczucie rozchodzące się od moich pośladków po całym ciele.
I znowu, pasek odbił się od mojego tyłka wcinając się złośliwie w jego skórę. Nic nie wskazywało na to, że Zayn się powstrzymuje. Był naprawdę w swoim żywiole i nie wiedziałam ile jeszcze będę w stanie wytrzymać.
- Trzy! . . . Cztery!
Czułam, jakby ten pas wżynał się w moją skórę naznaczając ją bliznami z których sączyła się krew ściekająca po moich nogach.
- Nie słyszę cię, suko. Mam zacząć od nowa?!
- Pięć! - Powiedziałam szybko, zanim ponownie mnie uderzył. Za każdym razem celował w dokładnie to samo miejsce i już wtedy chciałam się poddać. Dyszałam nie mogąc zaczerpnąć oddechu. Ile jeszcze wytrzymam?! Nie wiem.
- Sześć! - Krzyknęłam czując następne ostre uderzenie pasa. Z pewnością nie okazywał mi żadnej łaski, ani słabości. Łzy zaczęły FORMOWAĆ się w moich oczach, ale zamrugałam szybko, by odpędzić je od siebie. Wgryzłam się w swoje ramię, żeby powstrzymać płaczliwe jęki, gdy uderzał mnie paskiem raz za razem.
- Wygląda na to, że muszę zacząć od nowa. Rozczarowujesz mnie, suko - powiedział zawiedziony i wkurwiony. Nie! Nie dam rady od początku!
- Jeszcze raz, Victoria! - I zaczęło się od nowa. Te same, ostre pasy wcinające się w moją skórę na pośladkach w dokładnie jednym miejscu. Nie robiłam nic poza żałosnym skomleniem w przeszywającym bólu.
- Licz!
- Jeden! - Raz za razem do momentu, aż wyłam i płakałam w czystej agonii. Naprawdę, nie podobał mi się ten Zayn. Kurwa, nienawidziłam tego Zayna.
Dziewięć...
Dziesięć...
Usłyszałam jak pasek opada na ziemię, ale nawet nie drgnęłam. Nie mogłam, czułam jedynie ból. Podszedł bliżej i wyciągnął zatyczkę analną z mojego odbytu, po czym mocno i agresywnie klepnął mnie w pośladek.
- Nie słyszę cię!
- Jedenaście! - Zawołałam wijąc się z bólu. Sekundę później uderzył mnie jeszcze raz, po czym łagodnymi gestami zaczął pieścić i ściskać lekko skórę na mojej pupie. - Dwanaście - rzuciłam z ulgą, ciesząc się, że to już koniec. Przy pomocy niedbałego wypchnięcia bioder, przywarł swoim twardym penisem do mojego tyłka pochylając się nad moim ciałem w efekcie czego, jego chłodny oddech odbił się od mojego ucha. Polizał jego zewnętrzną stronę i przygryzł płatek.
- Moim ulubionym dziełem sztuki jesteś ty, cała w fiolecie i czerni siniaków - szepnął głosem ochrypłym i przepełnionym niezmierzonym pożądaniem. Po tych słowach odsunął się momentalnie zostawiając mnie samą. - Wstawaj - zażądał Zayn. Niepewnie i z trzęsącymi się nogami zeszłam z ławki i niemal od razu zostałam zmuszona przez Emmę by znowu klęknąć. Ciasno zawiązała przepaskę na moich oczach, a ja tylko oddychałam ciężko czując budujący we mnie strach. Nie miałam pojęcia co wydarzy się następnie, a moja dupa paliła żywym ogniem. Nie czułam nic, oprócz tego bólu.
Dasz radę, Re.
Dasz radę, Re.
- Mam ci tak wiele do zrobienia - szepnął Zayn. Czułam jego palec gładzący mój policzek, ale jeśli mam być szczera to gest ten wcale nie przypominał jego dotyku. Czułam się, jakby dotykał mnie ktoś obcy. To nie był mój Zayn. - Będziesz już grzeczna?
Żeby tylko uniknąć powtórki? Kurwa, wszystko bym zrobiła. Przytaknęłam mu.
- Tak, proszę pana.
- Podobało ci się?
Nie. Jasne, że nie, kurwa!
- Tak, proszę pana.
- Oczywiście, że tak, ty mała, sprośna, suko. - Poczułam jak mój stanik robi się luźniejszy, po czym Zayn ściągnął go ze mnie. Poznałam, że to Zayn ze względu na jego męski dotyk. - Ale jeszcze z tobą nie skończyłem. Daleko nam do końca. Jesteś moją ulubioną dziwką. - Skubnął zębami płatek mojego ucha, gdy usłyszałam jak mój stanik opada na podłogę. Objął moje piersi swoimi dłońmi i ścisnął je mocno.
- Rozszerz nogi. Szerzej.
Wykonałam jego polecenie, nadal klęcząc. Chwilę później poczułam jego gorący oddech na mojej klatce piersiowej.
- A teraz powoli przykucnij.
Nerwowo opuściłam się w dół, aż do momentu, gdy poczułam ramiona oplatające moje uda od spodu i twarz między nimi. Nie nosiła śladów zarostu, więc domyśliłam się, że to Emma. O, mój Boże, nie! Momentalnie wyprostowałam nogi, na tyle na ile pozwalała mi moja klęcząca pozycja i podparłam się rękami o posadzkę, wykrzywiając swoją twarz w obrzydzeniu.
- Kucnij! - Warknął Zayn swoim chłodnym i nieznoszącym sprzeciwu tonem i tak też zrobiłam. Wolniej niż poprzednio, ale zaraz poczułam jej język trącający lekko moją łechtaczkę. Sięgnęłam dłońmi po coś, czego mogłabym się złapać, ale niestety nic takiego nie znalazłam. - Połóż się - polecił Zayn, a ja od razu wykonałam jego żądanie. Obniżyłam się na ciało Emmy, czując pod sobą materiał jej bluzki. Bezlitosnymi ruchami lizała moją łechtaczkę. To było strasznie dziwne. Ścisnęła moje pośladki na co syknęłam z bólu. Skóra na mojej pupie była bardzo poraniona.
Mogłabym ją przydusić skoro już miałam jej głowę między nogami. Suka.
- Otwórz usta - powiedział Zayn stając nade mną. Jego kutas pewnie już błyszczał na czubku. Rozchyliłam buzię gotowa na jego przyjęcie. Przepełniało mnie zdenerwowanie. Nagle moje wargi sromowe zostały rozchylone i polizane przez Emmę. W całym moim życiu nie robiłam jeszcze czegoś tak szalonego. Dopóki nie poznałam Zayna. O, mój Boże.
Poruszała swoim językiem przy mojej łechtaczce, gdy Zayn powoli wsuwał swojego kutasa do moich ust. Z każdym pchnięciem wchodził w nie głębiej.
Jego tempo było miarowe i powolne, a z kolei jej język poruszał się z prędkością karabinu maszynowego. Wibracje przysparzały mi niesamowitego uczucia, ale kuszącym pomysłem było nadal jej się przeciwstawiać. Przecież nie będę jęczała z przyjemności, której dostarcza mi Emma!
Im większą część jego penisa udawało mi się zmieścić w ustach, tym bardziej mnie nim przyduszał.
- Rozluźnij gardło - syknął. Próbowałam je rozluźnić, ale moje ciało za bardzo chciało poddać się orgazmowi. Nie wytrzymałabym długo. Starałam się zrobić co mi powiedział, ale nic z tego nie wyszło. Jednym agresywnym pchnięciem wsunął się w dół mojego gardła wywołując odruch wymiotny.
Głowa zaczynała mnie boleć przez to, że ciągle ciągnął mnie za włosy. Widziałam jak przedmioty zmieniają swoje kształty co znaczyło chyba, że traciłam zdrowy rozum, ale ekspertka przy mojej kobiecości skutecznie mnie rozpraszała.
Jej język wsunął się głębiej, a jego penis cały czas wypełniał moje usta, gdy podążył dłonią w dół mojego ciała sięgając do obrzmiałej już łechtaczki. Nacisk jego ciepłych, bezdusznych palców przysporzył przyjemności rosnącej w dole mojego brzucha.
- Nie waż się dojść - ostrzegł cały czas pieprząc moje usta. Nie odrywał palców od mojej łechtaczki, podczas gdy Emma kontynuowała wylizywać moje wnętrze. Wyjął swoją długość z mojej buzi pozwalając zaczerpnąć mi jakże cennego powietrza.
- Usiądź.
Ostrożnie wykonałam jego polecenie, a on mocno chwycił moją brodę zmuszając mnie, bym podniosła głowę. Szkoda tylko, że nic nie widziałam. Pierdolona przepaska na oczach. Język Emmy był jedyną rzeczą, którą czułam i mimo, że strasznie nie chciałam się do tego przyznać, było to cholernie przyjemne.
- Nie masz pozwolenia na orgazm, suko - ostrzegł niskim głosem Zayn sprawiając, że chciałam wziąć nogi za pas i po prostu zwiać.
Dłoń Emmy przeniosła się na przód mojego ciała, gdy zaczęła pocierać opuszkami palców moją łechtaczkę. O, mój Boże... Próbowałam nie jęczeć mocno zaciskając oczy w przyjemności. To było okropnie popierdolone, ale także bardzo przyjemne.
- Jej język zaspokaja cię bardziej niż ja? - Zapytał miękkim głosem Zayn, ale nadal wyczułam w nim coś onieśmielającego i dominującego.
- Nie, Panie. - Przygryzłam wargę czując jak wspinam się na swoją wysokość.
- Podoba ci się? Mój kutas już nie jest dla ciebie wystarczająco dobry? - Jego ton był czuły, ale i spięty. O, Boże...
- Pański kutas zawsze będzie dla mnie najlepszy.
- Jak bardzo chcesz dojść?
- Bardzo, proszę pana. - Starałam się nie zacisnąć swoich ud pamiętając o Emmie między nimi.
Zayn pewnie patrzył na mnie z góry i uśmiechał się z pożałowaniem i wyrazem triumfu na twarzy.
- Niegrzeczne dziewczynki nie zasługują na przyjemność - odparł w końcu nieprzyjemnie chłodnym głosem.
Z trudem przełknęłam ślinę. Jezu, po prostu pozwól mi dojść. Kilka sekund później Emma ustała w swoim natarciu pozostawiając mnie sfrustrowaną, oblaną rumieńcem i łaknącą spełnienia. Wysunęła się spod mojego ciała, ale ja nawet nie drgnęłam. Nie wiedziałam, czy mogę się ruszyć, więc dalej kucałam w jednej pozycji sapiąc niczym zdyszany pies w upalny dzień.
- Możesz wstać - powiedział o wiele przyjemniejszym tonem Zayn.
Niepewnie podniosłam się na równe nogi krzywiąc się lekko, gdy poczułam palenie na tyłku przy każdym robionym przeze mnie ruchu.
- Przygryzasz wargę - westchnął. - Wiesz jak to na mnie działa - dodał i kompletnie zbił mnie z pantałyku mocno wpijając się w moje usta i przyciskając mnie do swojego pokrytego tatuażami torsu. Nie odrywając ust od moich prowadził mnie w tył i zanim nawet zdążyłam zareagować, czy odpowiedzieć na jego pocałunek, on odsunął się ode mnie. - Ręce nad głowę.
Od razu wykonałam jego polecenie.
- Wyżej. . . Wyżej. Grzeczna dziewczynka Unieruchomię cię skórzanymi kajdankami. 
Poczułam jego ciało, zapach i oddech na swoim ciele, gdy pochylił się nade mną, by przymocować uniemożliwiającą mi ruch rzecz. Tak bardzo chciałam całować jego tors i czuć pod wargami te małe włoski, które go zdobiły. Odsunął się nagle zostawiając mnie samotną i prawie wiszącą. Nie mogłam ruszyć rękami. Minęła chwila zanim coś zaczęło się dziać, ale moje ręce w mgnieniu oka zrobiły się ociężałe i kompletnie nieprzydatne.
Nagle poczułam uderzenie. Coś smyknęło po moim brzuchu, ale to stało się tak szybko, że zarejestrowałam to dopiero po fakcie. Poczułam lekkie, dwu-sekundowe ukłucie rozchodzące się po moim wnętrzu, ale uczucie to szybko zniknęło.
- To szpicruta - powiedział. - Te wszystkie cudowne rzeczy, które mogę ci nią zrobić... - mruknął.
Dotknął końcem tego dziwnego pejcza mojego wzgórka łonowego po czym przejechał nim w górę mojego torsu. Zadrżałam i westchnęłam cicho czując nieznaną fakturę. Obszedł dookoła mnie nie odrywając końca pejcza od mojego ciała. Robił to antagonistycznie wolno. Przy drugim okrążeniu nagle wymierzył go idealnie w moją kobiecość uderzając w najczulsze zakończenia nerwowe.
- Podoba ci się? - Zapytał ponownie przeciągając pejczem po moim ciele.
- Tak - prawie jęknęłam.
Następne uderzenie padło na mój już i tak poraniony tyłek. Tym razem było o wiele mocniejsze i ból utrzymał się dłużej. Ałć!
- Tak, co? - Powiedział, nagle surowym tonem Zayn.
- Tak, proszę pana - jęknęłam z trudem łapiąc powietrze.
Tym razem, gdy wymierzył szpicrutę w moją kobiecość, a ja już tylko na to czekałam. Potrzebowałam tego i chciałam, a moje ciało samo wiło się w rozkoszy. Cały czas okrążał moje ciało, a kolejny cios posłał wprost do mojego sutka. Powtórzył swój szybki ruch na drugim i mimo, że robił to w mgnieniu oka to efekty odczuwałam z małym opóźnieniem. Zakończenia moich piersi stwardniały, gdy nieustępliwie drażnił je końcówką pejcza. Przejeżdżał nim w górę i w dół mojej klatki piersiowej, a moja wilgotna kobiecość drżała
w oczekiwaniu na kolejny dotyk. W końcu się doczekałam, gdy poczułam koniec pejcza przy mojej łechtaczce. Trącał nim moją kobiecość nie przestając nawet na chwilę.
- Cisza! - Musnął ciętym pejczem skórę mojego brzucha, a ja momentalnie poczułam pieczenie. Uczucie zaczęło zanikać po chwili, ale odpływało wolniej niż poprzednim razem.
Pociągnęłam za kajdanki, moja kobiecość pęczniała z potrzeby, a ciosy nadchodziły jedne po drugich. Zayn gwałtownym ruchem zerwał przepaskę z moich oczu, na co zamrugałam kilkakrotnie próbując przystosować wzrok do świeczki migoczącej w pokoju. Oczy Zayna były przepełnione pożądaniem i triumfem. Tak duże i ciemne. Był w swoim żywiole.
Upuścił dziwnie wyglądający pejcz i momentalnie objął dłonią moją kobiecość. Moje ciało niemal pochłonęła przyjemność, gdy zaczął ściskać moją łechtaczkę. Jęknęłam cicho.
- Jesteś taka mokra, skarbie - wyszeptał Zayn. Wróć, wyszeptał Zayn Dominant. - I co ja mam z tobą teraz zrobić?
Emma stanęła obok Zayna. Jej niebieskie oczy błyszczały tak, jakby skrywała jakiś mroczny sekret. Zayn wyciągnął przed siebie dłoń, a ona podała mu średniej długości, fioletową różdżkę. Była grubsza przy podstawie, cienka w środku i zakończona czymś w rodzaju małego języczka. Przymocowana była do długiego, czarnego kabla, a gdy moje oczy powędrowały w bok, by przekonać się do czego jest podłączona, Zayn zbliżył się do mnie w efekcie czego momentalnie wróciłam na niego wzrokiem.
Z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy westchnął pod nosem. Był chyba zadowolony, że utknęłam przed nim unieruchomiona i bez możliwości ucieczki.
- Rozświetlmy trochę twoje życie seksualne.
Różdżka zbliżyła się do mojego ciała, a ja pociągnęłam za kajdanki, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie mam szans na uwolnienie. Co to, do cholery, jest?!
- Proszę pana, mogę zapytać co to takiego? - Rzuciłam pospiesznie starając się zachować spokój.
- To? - Uśmiechnął się chłodno, podnosząc przed siebie obiekt mojego zainteresowania. - To różdżka neonowa. Idealna w dostarczaniu wigoru i energii. - Przekręcił rączkę urządzenia włączając je, a to zaczęło wydawać dźwięki podobne do wibratora, przerywane co jakiś czas krótkimi trzaskami, które lekko mnie przerażały. Od razu skojarzyło mi się to z prądem.
Jego dobór słów musiał coś znaczyć. Rozświetlić. Energia. Ma zamiar porazić mnie prądem?!
Zayn przeniósł swój wzrok na Emmę oferując jej swoją dłoń, którą od razu chwyciła.
- Pozwól, że zademonstruję. - Przyciągnął ją do siebie okręcając w powietrzu, zanim przycisnął jej plecy do swojego nagiego torsu. Wytatuowanym przedramieniem objął opiekuńczo jej talię i bardzo powoli przeniósł różdżkę w pobliże szyi Emmy, ale zatrzymał ją w krótkiej odległości od jej skóry i spojrzał na mnie. Przełknęłam swoją zazdrość i kontynuowałam uważne obserwacje.
Nic się nie odzywaj. Nie odzywaj się nic!
Oczy Zayna przeciągle przeniosły się z mojej sylwetki z powrotem na Emmę. Delikatnym gestem odgarnął jej włosy za jedno ramie. Jego usta znajdowały się niebezpiecznie blisko jej ucha, gdy przybliżył różdżkę na odległość około jednego centymetra od jej szyi. Poraził ją prądem, ale ona nie odskoczyła, ani nawet się nie wzdrygnęła. Nie spodziewałam się tego. Przenosił różdżkę z jej szyi, na kości obojczyka i zatrzymał się zanim wkroczył na obszar jej dekoltu, ale ona już wiła się z rozkoszy. Miała zamknięte oczy, a jej rozchylone wargi zdradzały przyjemność, której doświadczała.
- Emma, czy zrobiłem ci jakąś krzywdę? - Zapytał jej Zayn. Jego usta prawie dotykały płatka jej ucha, ale mówił wystarczająco głośno, bym usłyszała.
- Nie. Z pewnością, nie. - Uśmiechnęła się Emma próbując zapanować nad oddechem. - Całkiem odwrotnie. Dziękuję, proszę pana.
Kącik ust Zayna zadrżał w lekkim uśmieszku, gdy przyglądał jej się z góry.
- Dobrze. Dziękuję, Emmo.
- Cała przyjemność po mojej stronie - mruknęła odsuwając się od jego ciała i zajmując miejsce obok niego. Jej oczy błyszczały żywo. Zniknęła gdzieś nagle, ale chwilę później wróciła, trzymając coś w ręku. Nie przywiązywałam do tego uwagi, byłam zbyt skupiona na Zaynie, którego wzrok był obojętny i nieruchomy.
- Nie chce słyszeć żadnego dźwięku wydostającego się z twoich ust, poza oddechem. Jeśli cokolwiek usłyszę, spotkają cię konsekwencje. Zrozumiano? - Powiedział ostrożnie.
- Tak, Panie.
- Grzeczna dziewczynka. Zamknij oczy. - Niepewnie i po kilku sekundach uporczywego wpatrywania się w jego rozszerzone źrenice, zamknęłam oczy, a moje zmysły momentalnie się wyczuliły. Słyszałam swój oddech, oddech Zayna tuż przy mojej skórze, oraz buczenie i trzaski różdżki, mieszające się z krokami gdzieś za mną.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nie wiedziałam w co ma zamiar wymierzyć różdżkę. Gdzie ma zamiar mnie porazić? Spodziewałam się jedynie bólu. Powinnam być na niego gotowa? Zbił mnie z tropu przysuwając ją do jednej z moich nóg, a przez moje ciało momentalnie przelał się szok. Uczucie przypominało wbijanie malutkich igiełek połączonych z wibracjami, po czym następowało lekkie łaskotanie. Taka mieszanka unikatowego doznania na pewno przez długi czas pozostawi mojemu umysłowi niezłą zagwozdkę. Przenosił różdżkę w górę mojej nogi, na udo, aż dotarł w pobliże mojej kobiecości. Zmienił jednak tor ruchu wędrując w górę brzucha, aż do piersi. Poczułam mrowienie, kiedy skierował ją na moje sutki i zadrżałam czując znajome budowanie w dole brzucha.
Przygryzłam wargę, by powstrzymać się od jęczenia. Uczucie było podobne do łaskotania, ale przeszywało moje ciało falami przyjemności, która ani się nie wzmagała, ani też nie opadała. To była kompletna tortura i wolałabym już żeby Zayn dręczył mnie wibratorem i zabraniał dojść, niż poddawał mnie tej agonii. O wiele lepiej dałabym sobie radę z tamtym wibratorem, zamiast tego.
Mogłam sobie tylko wyobrażać o ile intensywniejsze doznania czułabym, gdyby zbliżył się urządzeniem do mojej kobiecości, co wkrótce zrobił. Jego ruchy były jednak tak powolne, że zaczęłam wić się i kołysać na podwieszonych, przy pomocy skórzanych kajdanek, rękach. Moje podniecenie zaczęło ściekać po skórze moich ud, gdy zacisnęłam je razem, by ulżyć pulsowaniu pomiędzy nogami. Właśnie wtedy wymierzył różdżkę dokładnie w zwieńczenie moich ud, ale zaraz ją odsunął i zdałam sobie sprawę dlaczego. Jęknęłam gardłowo i niemal w tej samej chwili usłyszałam świst bicza gdzieś za mną. Sekundę później syknęłam z bólu, gdy cięty bat zranił skórę moich pleców. Mocno zacisnęłam oczy i zwiesiłam nisko głowę, jakby to uderzenie wyssało ze mnie resztki życia. Plecy bolały mnie bardziej, niż mój tyłek, który przyjął dziewiętnaście uderzeń pasem.
Walczyłam by złapać oddech i zgrywać niewzruszoną.
- Otwórz oczy.
Kiedy to zrobiłam, Zayn chwycił mnie za podbródek i podniósł moją głowę zmuszając, bym spojrzała prosto w jego oczy.
- Nie chciałabyś chyba doświadczyć czegoś takiego jeszcze raz, prawda, Victoria? - Nie! Jasne, że, kurwa nie! - Słuchaj, co do ciebie mówię.
Na bank zrobił to specjalnie. Na pewno wiedział, że coś wysmyknie się z moich ust, gdy poczuję tak intensywne, nowe doznanie. Ugh, kurwa! Tak bardzo bolały mnie plecy.
- Żadnego dźwięku. Zrozumiano?
Minęło kilka sekund i już wiedział, że zamknęłam buzię na kłódkę. Nie odważyłam się nawet mu odpowiedzieć, co skwitował tylko chłodnym, zadowolonym z siebie uśmieszkiem, wracając do swojego ożywiającego napadu do moje ciało, porażając je prądem, aż poczuję pożądaną przyjemność. Ponownie wymierzył różdżkę wprost w moją kobiecość, uważnie obserwując reakcje mojego ciała, gdy zaciskałam ciężkie od rozkoszy powieki. Moje wargi rozchyliły się bezwiednie i zdałam sobie sprawę, że jęknęłam, gdy znowu poczułam smagnięcie ostrym biczem na plecach. Ból rozszedł się po nowo uformowanej ranie, a ja zachłysnęłam się powietrzem czując ogromne pieczenie. Zayn kontynuował swoje tortury elektryzującą różdżką, jak gdyby nigdy nic i właśnie wtedy doszło do mnie, że to nie on mnie bił. To Emma stała za mną z batem.
Zayn stanął przy moim boku tak, że czułam przy swoim ciele jego twardy tors. Przeniósł różdżkę w górę mojej klatki piersiowej z zaciekawieniem przyglądając się wywołanym przez nią reakcją, gdy zostawiała małe iskierki budujące pod moją skórą. Fioletowy strumień prądu łączył urządzenie z moim ciałem, wyglądało to spektakularnie i w taki sam nastrój wprawiało moje wnętrze. Po chwili znowu obniżył ją do mojej kobiecości momentalnie wprawiając moje ciało w wijący się bałagan. Byłam bardzo blisko orgazmu, ale powstrzymywałam go. Mocno zaciskałam nogi, gdy mierzył prądem w moje najczulsze miejsce przywołując rychłe spełnienie.
Jęknęłam tak cicho, jak tylko umiałam, kiedy początkowa faza orgazmu wprawiła moje kończyny w drżenie, ale od razu zeszłam na ziemię czując bat złośliwie wcinający się w skórę moich pleców. Krzyknęłam z bólu i poczułam drugie uderzenie, po którym już tylko zagryzłam wargę, powstrzymując się od głośnego manifestowania mojej udręki. Łzy zaczęły ściekać po mojej twarzy, gdy poczułam smak krwi w ustach. Musiałam zagryźć wargę tak mocno, że aż ją zraniłam. Wzdrygnęłam się w duchu oczekując kolejnego ciosu, mimo że nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Moje plecy bolały już tak, jakby ten bicz smagał je z wielką siłą przez całą noc, a były to zaledwie cztery razy. Miałam dość.
Dyszałam, sfrustrowana seksualnie i przestraszona, gdy Zayn wrócił do celowania różdżką w moją kobiecość. Nie wydawał się wzruszony tym co się działo za mną. Łzy z policzków wyschły pozostawiając po sobie tylko widoczne ślady strużek. Moje ciało szybko odpowiedziało na przysparzające przyjemności wyładowania elektryczne.
- Nie dochodź - ostrzegł niskim głosem Zayn, a ja prawie przewróciłam oczami, ale na szczęście powstrzymałam się wystarczająco szybko.
Zwiększył moc przepływającego prądu i nawet mimo, że uczucie stało się ostrzejsze z większą częstotliwością malutkich ukłuć to zachęcało tylko do szybszego osiągnięcia spełnienia. Pociągnęłam za zabezpieczenie unieruchamiające moje ręce, jakby to miało pomóc mi w odwróceniu uwagi od zbliżającego się wielkimi krokami orgazmu. Głęboko w dole brzucha czułam lekkość, a nogi powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Och... Nie, nie, nie, nie. Proszę, nie... Jęknęłam gardłowo czując wznoszący mnie na wyżyny orgazm i opadałam na ziemię z hukiem, gdy poczułam mocne uderzenie bata na plecach. Przysięgam, że jeśli ktokolwiek dotknie mnie w tą poranioną, piekącą skórę, gdy wydostanę się z tego pokoju, to przywalę mu z całej siły, żeby poczuł choć w połowie tak silny ból, jak ja teraz.
Usłyszałam dźwięk gdzieś z tyłu i domyśliłam się, że to pewnie Emma wypuściła ten jebany bicz. Zayn też zahamował swoje ruchy, a neonowa różdżka ucichła. Słyszałam już tylko swój ciężki oddech i bicie mojego serca.
Zayn sięgnął po coś do swojej kieszeni, a ja już dobrze wiedziałam co to takiego. Długi wibrator. Szybko opuściłam głowę, gdy stanął kilka metrów ode mnie, z Emmą tuż przy swoim boku. Oboje wpatrywali się we mnie, jakby cieszył ich mój widok, sfrustrowanej seksualnie i cierpiącej. Plecy miałam pewnie całe poranione zważając na to jak łatwa do skaleczenia jest moja skóra. Jak, kurwa, papier!
Wymienili między sobą spojrzenia i zamienili szeptem kilka słów, po czym Emma zbliżyła się do mnie uwalniając moje dłonie ze skórzanych kajdanek, wiedziałam jednak, że to jeszcze nie jest koniec. Chociaż bardzo bym sobie tego życzyła.
- Za mną.
Blondynka odwróciła się zwinnie i kiedy podniosłam wzrok zdałam sobie sprawę, że Zayna nie ma już na jego wcześniejszym miejscu. Siedział na skraju łóżka, a ja przełknęłam budujące we mnie napięcie, kiedy podeszłyśmy bliżej. Emma uklęknęła między jego nogami z twarzą zwróconą do niego, a moje oczy momentalnie podwoiły swoje rozmiary. Nie! Spojrzała na mnie ponad swoim ramieniem chłodnym, obojętnym wzrokiem.
- Podejdź. Już - poleciła unosząc zawadiacko jedną brew, a ja zmarszczyłam czoło zaciekawiona i niepewna, ale powoli ruszyłam w ich stronę.
- Na kolana - rozkazał Zayn, a jego oczy błyszczały dominacją.
Uklęknęłam obok Emmy, kiedy on akurat uwalniał przed nami swoją erekcję. Szerzej otworzyłam oczy i spojrzałam na Emmę, która tylko uśmiechała się pod nosem. O, Boże, nie... Zayn kompletnie zbił mnie z tropu, kiedy wydał następne polecenie. Na serio nie spodziewałam się, że każe mi zrobić coś takiego.
- Pocałuj ją.
Uniosłam brew posyłając mu spojrzenie mówiące coś w stylu "nie ma mowy", ale jego wyraz twarzy był kamienny. Zamrugałam więc kilkakrotnie i przeniosłam wzrok na Emmę. Jezu, to krępujące.
Palce Zayna zahaczyły o mój podbródek, gdy zmusił mnie bym na niego spojrzała.
- Pocałuj ją, jakbyś całowała mnie.
Odetchnęłam niepewnie i przygryzłam wargę. Nie, nie mogę! Ale ukarze mnie jeśli tego nie zrobię. Czułam się, jakby mnie szantażował. Och, nie mogę tego zrobić! Odepchnęłam na bok swoją niepewność i zbliżyłam się do niej o kilka centymetrów. Zawahałam się, gdy byłam już naprawdę blisko. Nie, nie mogę! To takie niewłaściwe!
Emma momentalnie zmarszczyła czoło, ale szybko się zregenerowała, gdy bardzo, bardzo powoli i po długich przemyśleniach zbliżyłam swoją twarz do jej. Dotknęłam jej warg swoimi, ale odsunęłam się tak szybko, jak to zrobiłam. Zayn nie wyglądał na zadowolonego.
- Drażnisz mnie dzisiaj, Victoria - wypalił, a z jego tonu sączyła się wrogość, niczym trucizna. Siedziałam przed nim w kompletnym bezruchu, gdy tak przyglądał mi się z góry z karcącym wyrazem twarzy. Spuściłam wzrok na swoje nerwowo splecione palce. Nie mogłam jej pocałować. - Emma, przywiąż ją do stelażu.
Emma wstała od razu i sięgnęła po pilota, który podał jej Zayn. Wycelowała nim w jedną ze ścian, a ta, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rozchyliła przed nami swoje podwoje, ukazując sporych rozmiarów krzyżak w kształcie litery X. Do każdego ramienia przymocowane były zapięcia.
- Wstań - zarządził ostrym tonem Zayn. Niezdarnie stanęłam na prostych nogach, a Emma momentalnie chwyciła mnie za przedramie i pociągnęła w stronę stelaża.
Gdy tylko unieruchomiła moje kończyny przywiązując je do krzyża, obwiązała moją talię ozdobną linką i sięgnęła do tylnej kieszeni swoich spodni, dobywając z niej wibrator, który jeszcze chwilę wcześniej trzymał Zayn. Przyłożyła go do mojej kobiecości i jakimś cudem unieruchomiła paskiem zawiązanym na moim brzuchu. Moje ciało zaczęła wypełniać przyjemność, gdy co chwila zwiększała jego obroty. O, Boże...
- Nie masz pozwolenia na orgazm - ostrzegła przeszywając mnie lodowatymi tęczówkami.
Zayn pojawił się przy jej boku, ale jego penis ponownie schowany był spodniach. Oboje obserwowali, jak wiję się z rozkoszy.  Jego źrenice rozszerzały się z sekundy na sekundę, podczas gdy ona podejrzliwie mrużyła oczy.
- Chcesz dojść, Victoria? - zapytał Zayn.
Moje ciało błagało o spełnienie.
- Tak, proszę pana! - wydyszałam.
- Możesz się powstrzymać? - zadał kolejne pytanie uśmiechając się z triumfem.
Potrząsnęłam przecząco głową podkreślając mój stan.
- Nie, proszę pana...
- W takim razie, jeszcze nie czas, suko - odparł. Jęknęłam gardłowo w budującej agonii. Nie wiedziałam, jak długo będę jeszcze w stanie to wszystko znieść. Pociągnęłam za kajdanki czując, że zbliżam się coraz bardziej z każdą sekundą. Zayn zignorował moje błaganie i na chwilę odwrócił się do Emmy unosząc jedną brew. Ona z kolei zerknęła w moją stronę i miałam wrażenie, że widzę na jej twarzy przebłysk współczucia. Nie...Musiało mi się tylko wydawać. Nagle opadła na swoje kolana. Przyglądałam jej się otępiała zapominając powoli o niemiłosiernych wibracjach. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy zaczęła powoli rozsuwać jego rozporek. O, Boże...
Jego erekcja sprężynowym ruchem wydostała się z spodni, a ona pewnym ruchem objęła ją dłonią. Poruszała swoją ręką w górę i w dół trzymając jego penisa przy podstawie, a ja od razu zacisnęłam powieki. Nie mogłam na to patrzeć. Moje ciało nie rejestrowało już wibracji, których dostarczało urządzenie przymocowane do mojej kobiecości. Czułam tylko odrętwienie w efekcie tego, na co przyszło mi patrzeć. Scena, czy nie, on jest mój.
Wszystko wokół mnie zaczęło się walić. Nie czułam już bólu na plecach, czułam ból z powodu tego, co działo się na moich oczach. Zayn pochylił się nieco, by jego twarz była na tym samym poziomie co jej. Odgarnął jej blond włosy z twarzy i pocałował ją przeciągle, fundując sobie kurewsko słodką zabawę.
Czułam się, jakby ktoś wydarł mi serce z piersi. Podeptał je, po czym wyrzucił do śmieci. Czułam się, jakbym im przeszkadzała, a to tylko mała część tego co ta dwójka ze sobą wyprawiała. Nie mogłam tego znieść.
Jej wargi musnęły koniec główki jego penisa, zanim w całości wzięła go do buzi. Jej czoło dotykało podstawy jego brzucha, a on odchylił głowę do tyłu rozkoszując się przyjemnością, gdy trzymała go głęboko w swoim gard...Nie! Nie mogę na to patrzeć! Wolałabym już zostać przerżnięta gorzej, niż zrobił to ze mną Devon i zlana pasem niezliczoną ilość razy, niż to oglądać. Emma wycofała swoją głowę i polizała całą długość jego penisa, po czym ponownie zagłębiła go w swoim gardle. Warknął w rozkoszy, czułym gestem odgarniając jej włosy z twarzy, by mieć lepszy widok na to jak kurewsko dobrze zaspokajają go jej usta. Nie mogłam tego znieść. Pociągnęłam desperacko za kajdanki unieruchamiające moje ręce, jakby to miało pomóc mi uwolnić się z tej agonii. Nie dam rady dłużej...Nie mogę. Nie mogę.
- Czerwony! - krzyknęłam. - Czerwony... - Niech to się skończy. Niech oni przestaną. Proszę...
Minęło kilka sekund, zanim oboje zdali sobie sprawę z tego, że się poddałam. Bardzo, bardzo powoli Zayn Dominant zaczął ustępować miejsca mojemu Zaynowi, a Emma podniosła się na równe nogi i popatrzyła na mnie z poczuciem winy. Zayn odezwał się jako pierwszy, gwałtownie mrugając oczami.
- Nie - szepnął doskakując do mnie w ułamku sekundy. Odwiązał linę z mojego brzucha odrzucając na bok wibrator. Jego twarz całkiem pochłonięta była w zmartwieniu, gdy powtarzał nieskładne "nie, nie, nie...". Kiedy w końcu uwolnił moje kończyny z krzyżaka moje ciało było zbyt słabe, by utrzymać się o własnych siłach. Objął mnie ramionami, zapominając o świeżych ranach na moich plecach. Syknęłam z bólu, a łzy momentalnie napłynęły do moich oczu.
- Przepraszam! Przepraszam! - Zamknął moją twarz w swoich dłoniach i wpatrywał się we mnie tak, jakby czuł mój fizyczny ból. - Przepraszam... - szepnął ponownie, przyciągając mnie w uścisku. Jego dłonie delikatnie obchodziły się z moimi plecami, ale moje ciało całe zesztywniało odpowiadając na jego dotyk. - Przepraszam - powtórzył cicho.
Oparłam dłonie o jego tors, prosząc niemo, żeby dał mi trochę przestrzeni. Tak też zrobił. Zrobiłam krok w tył nadal podnosząc ręce, żeby czasem nie przyszło mu do głowy się zbliżać. Łzy niebezpiecznie drżały w kącikach moich oczu, ale zamrugałam szybko, żeby je odgonić.
- Zostaw mnie samą - bąknęłam drżącym głosem. Nadal szłam tyłem wycofując się z pokoju, kiedy Emma zaoferowała mi szlafrok. Wzięłam go niepewnie i ostrożnie na siebie narzuciłam. Zayn zrobił krok w moją stronę, ale go powstrzymałam. - Proszę cię! - rzuciłam błagalnie, a ból na jego twarzy wymalował się niemal od razu. Wyglądał tak, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Victo... - jego głos załamał się w połowie.
- Chcę tylko pobyć sama - wymamrotałam. Zerknęłam na Emmę, która stała z kamiennym wyrazem twarzy. Zdziwiło mnie to, że miała zaszklone oczy. Widziałam w nich jakąś emocję, ale nie umiałam jej rozpoznać, ani nazwać. - Oboje jesteście popierdoleni. - Po tych słowach zbudowałam w sobie wystarczająco dużo odwagi, by odwrócić się na pięcie i wyjść z pokoju. Szlafrok drażnił moje poranione plecy, które bolały sto razy bardziej, niż tyłek.
Powlekłam się w górę schodów, co było nie lada wyzwaniem, i jakimś cudem dotarłam do naszej sypialni. Najpierw udałam się garderoby. Zrzuciłam z siebie szlafrok i odwróciłam się tyłem do lustra zerkając ponad swoim ramieniem na czerwone bruzdy na plecach. Na moich pośladkach już formowały się siniaki, ale ten ból był niczym w porównaniu z tym, co poczułam, kiedy ją pocałował.
Pozwoliłam, by łza spłynęła po moim policzku, nie kłopocząc się tym, żeby ją wytrzeć. Wzięłam głęboki, urywany oddech i powoli naciągnęłam szlafrok na swoje ciało. Kiedy się odwróciłam Zayn stał w drzwiach garderoby. Oczy miał szeroko otwarte i łatwo było odczytać z nich agonistyczną udrękę.
- Przepraszam - wyszeptał. Zrobił krok wgłąb garderoby, ale zaraz zawahał się nie wiedząc, czy może się zbliżyć. Po krótkiej chwili wewnętrznych przemyśleń i widocznej walki z samym sobą wszedł do środka okrążając wysepkę po środku i stanął na przeciwko mnie. Puls od razu mi przyspieszył, a oddech stał się nierównomierny. Dostrzegł moją reakcję i wcale mu się nie podobała.
- Proszę cię, odezwij się do mnie.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. No bo co mogłabym mu powiedzieć? Zamiast tego, stałam tam po prostu jak jakiś przygłup.
- Victoria, proszę...
Rozchyliłam wargi, ale nic z nich nie uleciało.
- Odejdziesz? - zapytał.
Zamknęłam oczy, przewracając nimi w duchu.
- Nie - szepnęłam słabo.
- Ale...
- Pocałowałeś ją - przerwałam mu.
Zayn odetchnął niemal w uldze, ale nadal miał zmartwiony wyraz twarzy.
- To dlatego użyłaś hasła bezpieczeństwa?
Przygryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok.
- No. Wolałabym już, żebyś sprał mnie pasem tyle razy ile byś tylko chciał, zamiast tego, żeby cię całowała.
Zayn zrobił krok w moją stronę, ale moje ciało momentalnie zesztywniało. Zauważył to i boleśnie zamknął oczy mierząc się wewnętrznie z negatywną reakcją mojego organizmu na jego bliskość.
- Przepraszam - niemal jęknął. Pociągnęłam nosem i ponownie przygryzłam wargę. - Ja.. Po prostu wczułem się w scenę...
Skinęłam głową udając, że rozumiem, chociaż nie rozumiałam. Wiedział, że jestem jego dziewczyną, to czemu, do cholery, ją pocałował?! Gówno mnie obchodzi, czy to była scena, czy nie. Dobrze wie, jak bardzo nie lubię tej baby.
- Nie zrobiłabym tego ponownie - bąknęłam.
- To dobrze. - Zmarszczył czoło, a mnie momentalnie przeszły ciarki. Jego rysy twarzy złagodniały lekko, kiedy dostrzegł moja reakcję.
- Idę pod prysznic - powiedziałam, a on pokręcił głową.
- Nie - skarcił mnie wzrokiem, ale zaraz ponownie przybrał delikatniejszy wyraz twarzy, zdając sobie sprawę ze swoich wahań nastrojów. - To znaczy...Nie idź. Podrażnisz sobie plecy. Muszą trochę odpocząć - wyjaśnił ostrożnie.
Z trudem przełknęłam ślinę.
- Tak jest, proszę pana. - Skinęłam głową. Nie musisz już mówić do niego per pan, Re.
Ostrożnie objął moją twarz dłońmi, a moje ciało ponownie zareagowało samo, gdy pochylił się lekko, żeby mnie pocałować. Czułam się okropnie niepewnie i gdy to zauważył, cmoknął mnie jedynie w policzek.
- Idź odpocząć - mruknął wyraźnie rozkojarzony.
Skinęłam głową, a mój rytm serca zaczął się normować.
- Emma nadal tu jest - dodał przed tym, zanim zostawił mnie samą. Westchnęłam cicho i ruszyłam z miejsca, żeby zająć czymś moje myśli. Stanowczo za dużo wszystko analizuję, ale nie mogę się powstrzymać. Sięgnęłam po pilota i wprowadziłam kod otwierający szafę. Dzięki, Zayn, że nauczyłeś mnie wreszcie wszystkich kombinacji.
Wszystko co przymierzałam drażniło moje plecy, więc w końcu zdecydowałam się na prostą, jedwabną, czarną sukienkę z wydekoltowanym tyłem. Była zbyt nijaka i strasznie mi się nie podobała, ale to jedyna rzecz, w której nie będą bolały mnie te jebane plecy.
Wróciłam myślami do sceny. Była zarówno bolesna, jak i przyjemna. Głównie jednak bolesna, ale kiedy już pojawiała się przyjemność, była potężniejsza niż zwykle. Jednak nie to teraz chodziło mi po głowie. Zayn i Emma. Już nigdy nie chcę się tak poczuć, jak wyrzutek, intruz. Naprawdę są kompatybilni. Choć bardzo nie chciałam się do tego przyznać, byli dla siebie stworzeni. Zaczęłam się zastanawiać co by się z nim stało, gdyby wybrał ją zamiast mnie.
Wzruszyłam ramionami wgapiając się tępo w swoje odbicie w lustrze. Nie wiem co by się stało, ale na pewno nie zachowywałby się tak jak teraz. Dotrzymałam słowa i zostałam, tak jak mu obiecałam, więc stałam przed dużym lustrem po całej tej scenie, a on i Emma siedzieli na dole. Hmmm....
Może powinnam tam pójść?
Gdy wyszłam z pokoju, Zayn nadal stał na górze schodów. Jego dłoń mocno zaciskała się na barierce zabezpieczającej upadek, a głowa zwisała nisko, jakby był kompletnie pochłonięty własnymi przemyśleniami. Nagle potrząsnął głową, wyrywając się z zamyślenia, pociągnął nosem i skierował się w dół schodów. Minęło kilka sekund, zanim postanowiłam pójść za nim. Nie zauważył mnie, ani nie usłyszał, gdy szłam za nim po cichu w kierunku, jak się domyślałam, kuchni.
- Co z nią? - zapytała Emma.
- W.. w porządku - zawahał się Zayn.
- A co z tobą? Nie wyglądasz zbyt dobrze - kontynuowała cichym głosem Emma. Była szczerze zmartwiona. Zayn tylko westchnął pod nosem.
- Przez chwilę myślałem, że znowu ją stracę.
- Właśnie dlatego nie dopuszczamy do siebie miłości. Ona przynosi strach. Największym strachem jest miłość. A teraz twoim największym strachem jest to, że ją stracisz - zauważyła Emma.
- Dała mi już tyle szans, jedna za drugą...Nie mam pojęcia, czemu ciągle to robi.
- Właśnie tak działa miłość, Zayn. Nie widzi twoich win, ani wad, a jeśli już, to nie zwraca na nie uwagi. Chodzi jej tylko o ciebie. Czujesz się podobnie w stosunku do niej?
Zayn milczał przez dłuższą chwilę, ale w końcu się odezwał.
- Tak.
- Tak też myślałam, bo ja dostrzegam u niej mnóstwo wad, których ty nie zauważasz.
- Na przykład? - zapytał gotowym do obrony głosem.
- Och, no wiesz...Charakterek.
Zayn zamyślił się na kilka sekund.
- Nie..Ja też to widzę, ale właśnie za to ją k...kocham.
Wyobraziłam sobie skrzywioną twarz Emmy w reakcji na jego odpowiedź.
- Rozumiem. Nieźle przetrzepała ci skórę ta miłość... Nie fizycznie... - zażartowała i oboje zaśmiali się cicho, jak dwójka przyjaciół.
Nie rozumiem ich. Najpierw grają w jednej drużynie w scenie seksualnej, a za chwilę robią sobie żarty, jak dobrzy znajomi z liceum.
- Najlepiej jak już się będę zbierać - powiedziała po dłuższym milczeniu Emma.
- Zbierać? - zapytał Zayn. - Nie, nie idź jeszcze.
- Zayn, chcę ci tylko przypomnieć, że wybrałeś Victorię. Nawet jeśli poddalibyśmy ją jednej z najłagodniejszych kar, to należy jej się szacunek i wyjdę dla niej.
- Szacunek? - prychnął. - Emma, obciągnęłaś mi na jej oczach..Gdzie tu szacunek? - oznajmił spokojnym tonem Zayn, ale ona nie przyjęła tego jako obelgi.
- Racja. - Stwierdziła kobieta, a ja wybrałam ten moment, jako idealny do przerwania ich rozmowy. I podziałało jak cholera. Ich oczy od razu powędrowały na moją osobę. Patrzyli z poczuciem winy, jakbym znowu przyłapała ich na całowaniu, gdy stałam tam zakłopotana. Emma w końcu odchrząknęła i podniosła się wysokiego krzesełka.
- Właśnie wychodziłam - powiedziała surowym, ale jednocześnie miękkim tonem.
Zayn zamknął oczy i spuścił głowę, częściowo urażony i poirytowany.
- Nie, nie musisz - rzuciłam szybko. Oboje popatrzyli na mnie zdziwieni, a ja głośno przełknęłam ślinę.
- Po scenie, Victorio, owszem, muszę.
Ułożyłam swoje usta w cienką, prostą linię.
- Okej.
- Nie, nie idź jeszcze - odezwał się w końcu sfrustrowany Zayn.
- Zayn, muszę iść - odparła Emma mijając chłopaka i podchodząc do mnie.
- Szanuję cię, Victoria. Naprawdę cię szanuję. Proszę, opiekuj się nim.
Skinęłam głową.
- Dzięki - bąknęłam, a ona uśmiechnęła się lekko i odwróciła do Zayna.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie polegać. Dominanci muszą sobie pomagać.
Zayn przytaknął jej niepewnie.
- Dziękuję, Emma.
- Zayn, Victorio... - Po tych słowach skierowała się do wyjścia. Stałam obok Zayn i oboje wpatrywaliśmy się przeciągle w drzwi wyjściowe. Zayn odwrócił się twarzą do mnie, co zauważyłam kątem oka.
- Re? - Popatrzyłam na niego niepewnie. Jego oczy błagały o jakikolwiek dotyk, oznakę miłości, czy uczucia. Wstrzymałam oddech i zmusiłam się odepchnąć od siebie moją malutką fobię bycia dotykaną. Przyciągnęłam go do siebie w uścisku, a on zareagował momentalnie oplatając moje ciało rękoma. Skrzywiłam się z bólu, gdy jego dłonie dotknęły moich pleców, ale nie odepchnęłam go, ani nie zaprotestowałam. Ból był niemal nie do zniesienia.
- Zayn - zaczęłam spiętym głosem.
- No?
- Boli.. - jęknęłam.
- Kurwa! - Puścił mnie momentalnie, ale zaraz lekko chwycił za moje przedramiona. - Przepraszam.
Skinęłam głową i spuściłam wzrok.
- W porządku.
- Spójrz na mnie. - Zmarszczył czoło skonsternowany  i zdezorientowany zamrugał oczami. - O co chodzi?
- O nic. - Głośno przełknęłam ślinę i pokręciłam przecząco głową.
- Nie kłam. Proszę cię, powiedz mi co jest nie tak.
Moje oczy zaszkliły się niebezpiecznie, gdy poczułam napływające do nich łzy.
- Ból, który czuję na plecach jest niczym w porównaniu z tym, który czułam, kiedy ją pocałowałeś.
Jego oczy momentalnie rozjaśniły się czystą udręką.
- Nie! Nie mów tak! - Jego nozdrza rozszerzały się przy każdym głębokim wdechu, w efekcie czego od razu zrobiłam krok w tył. - Nie! Prze..przepraszam. Ja.. - urwał, gwałtownie przeczesując swoje włosy palcami. - Nie wiem, co mam powiedzieć...
Wzruszyłam ramionami, również nie mogąc znaleźć odpowiednich słów.
- Nie musisz nic mówić. Po prostu mnie przytul. Pokaż, że mnie kochasz, tak jak powiedziałeś - szepnęłam, a łza potoczyła się po moim policzku, kiedy nie zdążyłam zapanować nad jej wydostaniem się. Objął mnie rekami, jedną umieszczając na moim karku, a drugą na mojej talii. Nie dotykał mnie po zranionej skórze. Jego unikatowy zapach momentalnie mnie otulił i oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Czułym gestem gładził mnie po włosach w efekcie czego moje powieki momentalnie zrobiły się cięższe.
- Przepraszam - powiedział cicho. - Już nigdy więcej nie każ mi tego robić.
- Byłeś taki przerażający - odparłam szeptem.
Przytulił mnie mocniej, jakby to była jego odpowiedź.
- Wiem, przepraszam.
- Nie musisz przepraszać.
Między nami na kilka sekund zapanowała cisza.
- Było coś, co ci się podobało?
Zawahałam się, a on odsunął lekko swoją głowę, żeby móc spojrzeć na moją zaczerwienioną już twarz.
- Neonowa różdżka - szepnęłam prawie niesłyszalnie.
- Wyładowania elektryczne? Podobało ci się to? - zapytał wyraźnie zaskoczony.
Przytaknęłam, a on odetchnął głośno w moje włosy i cmoknął mnie w czoło.
- Kto by pomyślał - rzucił zaczepnie na co uśmiechnęłam się lekko.
- Pan się ze mną droczy, panie Malik?
- Możliwe, jakiś problem, panno Greene? - zapytał żartobliwie.
- Z tobą? Nigdy...
- Boże.. kocham cię - wymamrotał. Byłby w stanie powiedzieć to troszeczkę skromniej?! Serce waliło mi jak młotem, a motyle w brzuchu wirowały jak oszalałe.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać - przyznałam cicho.
- To samo tyczy się ciebie, Victorio. - Osunął się ponownie i obniżył swoją twarz w taki sposób, żeby znajdowała się na jednym poziomie z moją. - Muszę przestać w ciebie wątpić. Jesteś taka silna, zdajesz sobie z tego sprawę?
Potrząsnęłam niepewnie głową.
- Teraz czuję się, jakby najmniejsza rzecz była mnie w stanie złamać.
- To całe gówno, przez które musiałaś przeze mnie przejść, Victoria, przypomnij sobie. I nadal tu jesteś, wytrzymujesz te wszystkie cholerstwa, które przeze mnie zwalają ci się na głowę. Nie rozumiem czemu...
- Bo widzę w tobie światełko.. Ukryłeś je tak dobrze, że nawet sam go już nie dostrzegasz, nie zwracasz uwagi na swoje dobre strony..
Usłyszałam odchrząknięcie za swoimi plecami, a usta Zayna momentalnie ułożyły się w cienką prostą linię, dyktowaną czystym rozdrażnieniem.
- O co chodzi, Mark?
- Panna Coventry jest właśnie w drodze na górę. Jedzie publiczną widną, proszę pana.
Zayn westchnął poirytowany.
- Zaproś ją do środka.
Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- Co?! Nie! Zobaczy moje plecy!
- Nie zobaczy..
- Zayn, nie mogę założyć nic oprócz tej sukienki. Całe plecy mnie pieką.
- No to co wybierasz, Victoria? Być w samej sukience odsłaniającej plecy, czy zakryć je swetrem? Decyzja należy do ciebie, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Jeśli będziesz jej unikać od razu domyśli się, że coś jest na rzeczy.
O, Jezu Chryste!
Westchnęłam głośno, a oczy Zayna momentalnie podwoiły swoje rozmiary. Szybkim gestem zdjął frotkę ujarzmiającą moje włosy w kucyku, pozwalając, żeby loki opadły na plecy. Podniosłam na niego pytający wzrok.
- Panna Covenrty - zainicjował Mark, a ja z trudem przełknęłam ślinę. A więc to dlatego. Dobrze przynajmniej, że moje włosy zakrywały już poranione plecy.
Wzrok Amber przepełniony był czystą furią. Och, coś się stało?
- Co, do kurwy nędzy, ona ma na plecach?! - syknęła wściekłym głosem do Zayna.
O, kurwa. Chyba właśnie zesrałam się w majty!

Obserwatorzy